środa, 21 stycznia 2015

Musztra dla bobasów

Ostatnio usłyszałam (od własnej mamy), że moje dzieci są wychowywane jak w wojsku, i była to forma komplementu. Rzeczywiście, bardzo skrupulatnie przestrzegam pewnych zasad, ram w naszym planie dnia. Posiłki i drzemki są jak w zegarku. Kolacja punkt 19.00, potem kąpiel i przed 19.45 chłopcy są w łóżkach. Mają 15 minut na czytanie książeczek (sami czytają o tej porze, bo w ciągu dnia ja i ich babcia czytamy im bardzo dużo), zabawę w łóżeczkach. O 20-tej czasem sami już mnie upominają, że "aaaa" - włączamy kołysanki, zmieniamy oświetlenie na nocne, dajemy sobie buziaki i chłopcy śpią. Zazwyczaj tak zaczyna się moja prywatna część wieczoru, zazwyczaj nieprzerywana wołaniem o pomoc w zasypianiu. Zamykając drzwi ich pokoju mówię dobranoc i tyle.
Muszę też się pochwalić, że jak przygotuję chłopcom posiłek i zawołam "chłopcyyyyy, śniadanie/obiadek/kolacja gotoweeeee", to nie muszę długo na nich czekać. Nie mamy też problemów z jedzeniem - chyba, że coś wyjątkowo okropnego im zaserwuję, to mamy bunt... ;)
Czy to oznacza, że wychowuję dzieci jak w wojsku, czy tylko jesteśmy przyzwyczajeni do porządku w naszym chaosie? Moim zdaniem taki tryb jest doskonały dla wszystkich. Ja mogę zaplanować sobie różne rzeczy - zakupy, wyjścia do lekarza, spotkania ze znajomymi. Chłopaki wiedzą co ich czeka i nie buntują się na kolejne etapy dnia.
Zastanawia mnie też jeszcze jedna rzecz - czy ja mam takie grzeczne dzieci, czy może wszystkie dzieci są grzeczne, jeśli im to umożliwimy? Wbrew pozorom, wierzę w tę drugą opcję.

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Witamy w przyszłości!

Czytałam wczoraj zabawny artykuł o tym, jak rok 2015 był widziany w kinematografii wiele lat temu, np. w "Powrocie do przyszłości"... szkoda, że nie mamy tych wszystkich wynalazków ;)
A jednak mamy wiele fajnych rzeczy, które bardzo ułatwiają nam życie i choć z niecierpliwością czekam na zmywarkę (którą mam nadzieję kupić w najbliższych tygodniach) i marzę o replikatorze żywności (podobno Nestle pracuje nad takim projektem :D), ogólnie nie mam na co narzekać w kontekście komfortu życiowego.
Co więcej - z dnia na dzień mogę być tylko bardziej zadowolona! Smoki są coraz bardziej samodzielne i rozumne, życie z nimi coraz łatwiejsze. Mówi się, że człowiek szybko przyzwyczaja się do dobrego i tak też jest tym razem. Prawie nie zauważyłam kiedy skończyło się ząbkowanie (oby... zostały nam jeszcze 5-tki wszystkie...), kiedy przestałam wisieć nocą nad łóżeczkami a nawet zaczęłam przesypiać całe noce!!! Nigdy nie miałam problemu z karmieniem dzieciaków, ale teraz chętnie zaczynają jeść sami, z własnych talerzy. Co jednak najważniejsze - bawią się z sobą, bez mojej ingerencji, bez zachęcania. To już zupełnie poważne początki zabaw w "berka", w "chowanego", wyścigów samochodowych. Dziś popołudniu udało mi się przeczytać cały spory artykuł w gazecie, kiedy chłopcy zajmowali się sobą. Oczywiście nadal jestem im potrzebna i bardzo mnie to cieszy :) Będę im potrzebna do zabawy póki nie nauczą się czytać, a potem.... Przyszła mi dziś do głowy smutna myśl, że zaczynają mi się wymykać, że biegniemy wszyscy ku chwili, kiedy ich życie nie będzie już prawie wcale związane z moim.
Tymczasem jednak jestem jeszcze pełnoetatową mamą.
Ale ale! Weszliśmy w rok 2015! Po bardzo udanych i przyjemnych świętach zaczęłam nowy rok z pakietem planów i postanowień. Chyba nigdy nie miałam ich tak niewielu i tak poważnych na początku stycznia. Ale też mam bardzo dużo energii i pozytywnych myśli w głowie, więc może się uda.
Do boju!