sobota, 22 marca 2014

Brawo, brawo :)

W ciągu tego tygodnia sporo się wydarzyło, bo Smoki teraz chłoną świat wszystkimi zmysłami i w lot łapią wszystko, co się dzieje. Nadal Tygrysowi idzie lepiej niż Koralikowi, ale ja wciąż daję mu jakieś dwa tygodnie czasu na ogarnięcie tych nowych umiejętności.
A umiejętności tygrysowe to
- kosi kosi wyklaskiwane na zawołanie
- przybijanie piątki w różnych konfiguracjach - z dołu, z góry, prawą i lewą łapką
- buzi dawane na prośbę
- noski noski, czyli pocieranie noskami - on się nastawia a ja pocieram ;)
- reaguje na daj! :) oddaje na chwilę zabawkę, jeśli się go poprosi i wyciągnie rękę
- no i wszystko teraz robi paluszkami wskazującymi - pokazuje, dotyka
- wspina się po wszystkim, staje w łóżeczku (bez pomocy wieszczków, które kupiłam w obawie, że w turystycznych łóżeczkach dzieci nie będą potrafiły stanąć), próbuje stać bez trzymanki ;)
- mamy sporo grzechotek, więc próbuje grzechotać wszystkim co wpadnie mu w łapki
- mówi już podwójne zlepki mama, tata, dada, baba zamiast ciągów, choć jeszcze raczej nie ma to intencji nazwania kogokolwiek
- zaczyna chyba zastanawiać się nad niektórymi moimi reakcjami - zakazami albo symulowanym płaczem (jak mnie bestia ugryzie w palec) - przestaje się śmiać i obserwuje mnie
- próbuje ładnie głaskać brata (cacy cacy), zamiast szarpać za włosy i uszy, czy walić po głowie (buch po glacy ;) )

Koralik bacznie się wszystkiemu przygląda i lubi dotykać różnych rzeczy, kontemplować faktury. Podobno kiepsko reaguje na wyjście moje albo taty z domu (to relacja mojej teściowej) i bardzo głośno cieszy się jak wracamy. Często dąży też do interakcji z bratem, cieszy się rano na jego widok a na naszym domowym placu zabaw czasami idzie do niego i... no właśnie nie wiem jaki jest zamysł, ale generalnie włazi na brata :) Jest dużo bardziej samodzielny aktualnie - potrafi ładnie bawić się sam, strasznie dużo mówi przy tych zabawach. Uwielbia oglądać książeczki, wygląda jakby bardzo uważnie czytał, bada każdy kawałek karteczki i głośno mówi przy tym. Na razie nie robi jeszcze wielu rzeczy, które robi Tygrys, ale postanowiliśmy troszkę bardziej się na nim skupić. Przede wszystkim w pewnym momencie odnieśliśmy wrażenie, że słabo reaguje na swoje imię i oczywiście zaniepokoiliśmy się (ja mam zawodowe schizy ciągle...). Przemyślałam jednak sprawę i wymyśliłam - Tygrysa zawsze nazywamy Tygrysem i już, a Koralik ma kilka odmian swojego imienia - zdrobnienia, przeinaczenia, zabawne przekręcanki i może chłopak się skołował? Może już nie wie, jak ma na imię, na co reagować? Postanowiliśmy nazywać go zawsze jednakowo, bez zdrobnień i często zwracać się po imieniu... i mam wrażenie, że to już działa :) Ale też nauczył się robić "noski noski" i daje buzi :) Zawsze pragnie tej zabawki, którą akurat dostaje brat i potrafi o nią walczyć. Stanął ostatnio w łóżeczku podciągając się na wieszaczkach też już upodobał sobie pozycję wyprostowaną.

A tak zespołowo to...
- wreszcie coś tam kumają z tym akuku, albo może raczej to ja coś załapałam...?
- fantastycznie reagują na piosenkę "wlazł kotek" - przy takim akompaniamencie mogę im wcisnąć każdą ilość kaszy ;)
- zaczęli być nagle bardzo pomocni przy ubieraniu - nastawiają łapki do rękawów, nóżki do nogawek i skarpetek, ale z drugiej strony uciekają przy zmianie pieluchy :D

No to chyba tyle... mam nadzieję, że zarejestrowałam wszystko.

Jeszcze na zakończenie dla porównania - co o rozwoju dzieci w tym wieku mówią specjalistki - Panie Korendo i Cieszyńska: 8.-9. miesiąc życia, dziecko:
1. Samodzielnie siada z pozycji leżącej
2. Samodzielnie stoi
3. Stawia kroki podczas stania z podparciem
4. Używa chwytu pęsetowego
5. Poszukuje przedmiotu, który zniknął z pola widzenia
6. Śledzi ruch zabawek wyrzucanych z łóżeczka
7. Przyciąga przedmiot, który może dosięgnąć, zmieniając pozycję ciała
8. Przestaje płakać na skutek zainteresowania zabawką, czynnością lub dźwiękiem
9. Wykorzystuje w komunikacji gest wskazywania palcem
10. Utrzymuje z dorosłym wspólne pole uwagi
11. Prowadzi "dialog" z wykorzystaniem zabawki, ciasteczka itp. (branie i dawanie)
12. Rozumie emocjonalne wypowiedzi domowników
13. Naśladuje, powtarza oraz samodzielnie wokalizuje sylaby
14. Przyciąga uwagę matki, opiekuna, (płaczem, gaworzeniem) - zachowuje się intencjonalnie.



sobota, 15 marca 2014

Mama jest do kochania

Moi Panowie nauczyli się dawać buziaki :) W ciągu ostatniego tygodnia Babcia nauczyła ich mnóstwa fajnych rzeczy (albo sami do tego doszli, ciężko stwierdzić). 
Buziaki są piękne - otwartą paszczą, mokre, z jęzorem i chichotami, dawane przy akrobatycznych figurach - radość nie do opisania :)
Od jakiegoś czasu każdego dnia cieszę się tym, że jestem dla Smoków coraz ważniejsza, coraz lepiej na mnie reagują, jest coraz więcej rzeczy, które wolą robić ze mną niż z kimkolwiek innym. To samo dzieje się w stosunku do ich taty, ale to jego radości :) W każdym razie jak tylko się pojawię na horyzoncie obaj biegną do mnie i wieszają się, przytulają i... całują! :) czasem ugryzą, ale to też ewidentnie z miłości ;)

znalazłam taką piosenkę dziś, bardzo mi się spodobała: 

Mamo, mamo czy ty wiesz, 
wiesz po co to wszystko jest? 
Ty jesteś do całowania, 
przytulania i kochania. 


I codziennie dziwię się, że kocham ich coraz bardziej, choć wydaje mi się, że już ta miłość się przelewa i bardziej nie można, to jednak - następnego ranka kocham ich jeszcze bardziej niż dzień wcześniej, i tak co dzień. 

Już nie mogę się doczekać jutra i kochania moich synów jeszcze bardziej niż dziś!

A jutro odwiedzą nas znajomi z synkiem miesiąc starszym nić Smoki - ciekawe, jak będzie ;)

piątek, 14 marca 2014

8,5 za nami i dwa kolejne zęby mamy

Jakoś dużo mi się w głowie nazbierało, a czasu na wylanie tego coraz mniej, a od jutra to już w ogóle... rodzice wyjeżdżają ;(

Na początek: Tygrys już nie chce w ogóle egzystować w dzień w innej pozycji niż pionowa, wertykalna, stojąca - zwała jak zwał, siedzieć nie chce, o leżeniu mowy nie ma. Całymi dniami wspina się po napotkanych delikwentach, po meblach, po czym się da. Koralik tez powoli zaczyna, ale on jak zwykle i do wszystkiego, tak też do zmiany pozycji podchodzi po lekkiemu, przyjdzie czas to się stanie i już. Tymczasem oczywiście strasznie się rozbestwił na babcinych kolanach i znów będę miała chwilę problemu z doprowadzeniem go do porządku, ale damy radę ;)
Z drugiej strony może niesłusznie zrzucam całą winę za jego marudzenie na Mamę, bo dziś rano dojrzałam kolejnego zęba! A właściwie już dwa - dwójka wychynęła kilka dni temu, ale jeszcze się czai. To dwójka lewa. No i dziś w dziąsłowym uśmiechu dojrzałam brzeg lewej jedynki. Byliśmy przekonani, że Koralik nie chce spać dziś w nocy bo go Dziadek woził długimi godzinami na spacerze, i że taki chłopak wyspany. A tu jednak ząb. Ale żadnego płaczu, żadnych specjalnych skarg - tylko wstał o 3 nad ranem i gadał, troszkę pochlipywał, ale jak przyszedł do naszego łóżka to już wydawał się szczęśliwy. Tygrys ryczy, nie śpi, marudzi, dostaje przeciwbólowe zawiesiny i jak zębów nie było, tak nie ma.

Rozmawiałam wczoraj z babką, która prowadzi terapie logopedyczne z dziećmi niedosłyszącymi. Rozmowa ważna, bo nie łatwo spotkać specjalistę logopedę znającego się na rozwoju niemowlaków a ona nie dość, że sama ma 2-latka w domu, to jeszcze zdarzają się kilkumiesięczni pacjenci. Zapytałam - jak przystało na nadambitną i zupełnie nie znającą się na dzieciach młodą matkę - czego mogę nauczyć Smoki do końca pierwszego roku ich życia, i jakich wywodów z ich słodkich usteczek mogę się spodziewać. Pani troszkę się ze mnie naśmiała i powiedziała, że mam wyluzować, że raczej nie powinnam się spodziewać żadnych konkretnych treści w najbliższych miesiącach. Wbrew pozorom... uspokoiło mnie to :) Powiedziała też, że nie muszę wymagać od moich dzieci powtarzania, jak każą mi tego oczekiwać mądre książki. Za to koniecznie trzeba wymagać rozumienia, i to rozumienia wielu różnych rzeczy i sytuacji. Oznaką rozumienia będzie jakaś konkretna reakcja na sytuację, a najlepiej gest. Tak więc muszę większy nacisk położyć na wskazywanie, "papa", "brawo brawo" i może wymyślić coś jeszcze. Mąż wymyślił, że przybijanie piątki jest fajniejsze niż "papa", więc on ćwiczy właśnie to. A ja - zaraz będę szukać jakichś kolejnych zabaw z niemowlakami, o co jest niezwykle trudno w sieci. Na razie wraca głupawa piosenka "tak tak tak, nie nie nie, moja głowa kiwa się" - podobno dzieci szybko to załapują. Ja zaprzestałam jakiś czas temu niestety tej piosenki a niepotrzebnie - Smoki ją nadal uwielbiają i nadal działa ona na nich uspokajająco.

Jak wspomniałam od jutra zostajemy sami i mam oczywiście mnóstwo planów na tę okazję. Po pierwsze - kupiłam Smokom łyżeczki (przy tej okazji chyba napiszę w niedługim czasie coś o sprzętach dla dzieci bo mam sporo przemyśleń), więc zaczniemy się uczyć jeść samodzielnie - łyżeczką i rączką. Czas ubabrać się nie na żarty :D Po drugie - wracamy do muzyki, spróbuję poszukać jakichś kołysanek. Po trzecie - (choć zabrzmi to strasznie) zaczynamy regularną naukę, codziennie chwila dla nowych umiejętności.
I zostałam zmuszona do prowadzenia jednak masaży... zabiorę się do tego jakoś niedługo, ale jestem strasznie niechętna... zobaczymy, co z tego wyjdzie...

sobota, 8 marca 2014

A-dziuuuuu

Smoki moje po wkroczeniu w kolejny etap komunikacji ruchowej - zasuwają na czterech aż się kurzy - zaczęły wchodzić na wyższy poziom komunikacji werbalnej. Na to właśnie czekałam z utęsknieniem, jako matka ale także, jako badacz, za którego chyba mogę aktualnie uchodzić :) Widać między chłopcami coraz większe różnice w wyglądzie, temperamencie, podejściu do świata i właśnie w sposobie komunikowania się. Znów opowiem o nich po kolei.

Koralik mówi chyba troszkę mniej, w każdym razie chętniej mówi jak jest sam i chętnie słucha, jak mówi się do niego. Nie wiem na pewno, czy zarejestrowałam gdzieś na filmie okres "opteju", ale chyba napisałam gdzieś o tym - było to przezabawne, ale trwało krótko. Teraz Koralik zachowuje się jak samuraj - aż trudno to opisać :) Jak jest zadowolony wydaje z siebie dźwięki, trochę jak pomruki zadowolenia, ale z jakimś takim japońskim zaśpiewem, robiąc przy tym strasznie śmieszne pozy, jakby napinając się... no trzeba to zobaczyć chyba...;) Mam wrażenie, że on się teraz raczej przygotowuje do mówienia, dużo porusza ustkami, z uwagą nas obserwuje jak mówimy, szepcze sobie jak nikt mu nie przeszkadza, ale jak czegoś od nas chce to ujawnia to głównie przez płacz i krzyk jeszcze na razie. No i, jak już pisałam, nauczył się mówić mamamama i używa tego jak może, głównie wzywając pomocy w jakiejś opresji.

Tygrys od dawna już wymawia mnóstwo różnych głosek, zaśpiewuje przeróżnie, potrafi bardzo wyraźnie dać znać czego od nas oczekuje, ale zastanowiło mnie coś, co mówi ostatnio wyjątkowo często - brzmi a a-dziuuu. Mówi to głównie w momencie, gdy wyrusza na jakąś wyprawę (bo to Tygrys Zdobywca, Tygrys Odkrywca ;) ). Dziś przyszło mi do głowy, że to może mieć związek z tym, co mówi moja teściowa w sytuacji przygotowania do spaceru - używa dziwnego określenia "pójdziemy ajciu". U mnie mówiło się do dzieci "idziemy da-da", a u nich najwyraźniej "ajciu". Zastanawiam się, czy ma to związek z tym tygrysowym zakrzyknieniem przed wyruszeniem pędem na przedpokój.

Tyle z moich chwilowych obserwacji - wracam do pisania pracy.

Nadmienię tylko, że rodzice nadal są i najchętniej bym ich przywiązała do kaloryferów, żeby już nie wyjeżdżali... dobrze mi z nimi tak bardzo, że nawet nie podejrzewałam, jak dobrze może być!