piątek, 12 września 2014

Czyżby...?

wierzyć się nie chce, albo raczej chce się ale trochę strach, że się zapeszy czy coś.... Smoki zaczynają przesypiać noce, bez mleczka. Tygrys już od tygodnia regularnie śpi od wieczora do rana (no, chyba że zęby) i nie pije mleka w ogóle, co więcej - śpi do 7-8 rano! Już wcześniej mu sie zdarzało, ale teraz to już chyba na stałe. Od kilku nocy jednak wysypiam się normalnie, bo i Koralik 3 ostatnie przespał prawie bez pobudek, z jedną małą najwyżej i dostawał wtedy mleczko tylko dlatego, że jak już było zrobione to szkoda zmarnować, ale to raczej błędne myślenie, jak dojadanie resztek, żeby się nie zmarnowały i odkładanie ich we własnej, prywatnej oponie.... ech...
Smoki też chyba przestawiają się na spanie w nocy a nie w dzień, drzemki są coraz krótsze, dłużej za to leżą w łóżeczkach rano.
Zastanawiam się tylko jeszcze nad jedną rzeczą. Zmieniłam im na początku tygodnia smoczki na większe, bo stare już były mocno zużyte i za małe (miałam plan, żeby odzwyczajać ich od smoczków i dlatego zwlekałam z tą wymianą). Mam wrażenie, że dużo większą przyjemność im te smoczki teraz sprawiają, co oczywiście źle wróży na przyszłość. Ale tym na razie nie będziemy się przejmować ;)
Na razie korzystamy z przespanych nocy, miłych wieczorów z mężem i pięknej pogody.
Jutro jedziemy z powrotem na Mazury, z nadzieją, że tu już na dłużej... trzymam kciuki za nasz plan.

poniedziałek, 8 września 2014

Koniec lata

Już początek września. Lato minęło nam pięknie na Mazurach, choć nie do końca tak, jak to sobie wymarzyłam. Nie było możliwości, żeby cały czas spędzać na ukochanej działce, bo było tam bardzo tłoczno. Nie udało się zrealizować pierwotnego planu "życiowej zmiany", czyli wynająć mieszkania, bo w tym małym miasteczku nikt nie chce nic wynajmować. Ale chłopcy nauczyli się wielu rzeczy, bardzo przywiązali się do moich rodziców, stali się bardziej samodzielni i bardzo wyrośli. Mają teraz po ok 80 cm wzrostu (Tygrys jest odrobinkę niższy), ważą ciągle ok 12 kg, już od kilku miesięcy.
Nadal pięknie jedzą przy czym Tygrysek uwielbia próbować wszystkiego co jest na talerzach dorosłych domowników, nawet w pewnym momencie miałam wrażenie, że przez to przybrał na wadze ;)
poprzedni post był peanem o Tygrysie, ten będzie poświęcony Koralikowi.
Mój piękny synek, o cudnym uśmiechu i prześlicznych włosach, zaczął pokazywać paluszkiem wszystko wokół zaraz po przyjeździe na Mazury. Pierwszym obiektem paluszkowym był Dziadek :) Nikt pewnie nie zrozumie i nie potrafi sobie wyobrazić, jak mi ulżyło! Od tego czasu też posypały się dalsze zmiany - więcej słów, więcej buziaków i przytulania, więcej wspólnej zabawy. Koraliczek nadal uwielbia czytać i kocha słuchać czytania. Często przychodzi do nas z wybraną książeczką i nakazuje czytać, słucha z niesamowitą uwagą. Jednak to, co mnie najbardziej zaskoczyło to wielka miłość do samochodów. Pierwszym słowem, które mówi rano i ostatnie przed zaśnięciem to "brum brum". Najfajniejszą zabawą jest patrzenie na samochody, dotykanie samochodów, zabawa autkami. Niestety nadal jest bardzo płaczliwy, a jako że ma wyjątkową skalę i głośność, ataki płaczu bywają trudne do zniesienia dla otoczenia. Dla równowagi we wszechświecie ma też mój synek niesamowite poczucie humoru i śmiech jak Krecik :)
Od 2 tygodni jesteśmy w Warszawie, przyjechaliśmy żeby zmienić na chwilkę otoczenie i odbębnić wizyty u lekarzy. Byliśmy u neurologa i ortopedy i wszystko jest w doskonałym porządku. Czeka nas jeszcze szczepienie, ale to już na Mazurach, bo Koralik przechodził jakiś czas temu trzydniówkę i musimy chwilkę odczekać jeszcze. Nota bene - dopiero wtedy przekonałam się, jak matka przeżywa chorobę dziecka, nawet jeśli jest to tak błaha choróbka....

Przyznam, że z każdym dniem uwielbiam moje dzieci bardziej i bardziej, coraz fajniejsze jest spędzanie z nimi czasu i coraz mniej męczy mnie opieka nad nimi. Chodzimy na place zabaw gdzie chłopcy są bardzo grzeczni, na spacerach też zachowują się wzorowo. Coraz częściej chodzi mi po głowie zostanie z nimi w domu na jak najdłużej, funkcja kury domowej jest coraz bardziej kusząca...

O planach może napiszę później, a tymczasem to co ważne - Tygrys już praktycznie nie budzi się w nocy. Tzn nie budzi mnie :) Zasypia pięknie i szybko, śpi do rana, coraz częściej wstaje dopiero ok 7 rano. Koralik jeszcze budzi się na mleczko, ale tylko raz czy dwa razy w nocy. Oczywiście to wszystko jest tak piękne tylko pod warunkiem, że nie przeszkadzają nam wybijające się właśnie zęby trzonowe. I jeszcze jedno, ku pamięci - moje dzieci nie przepadają za kaszką sklepową, ale uwielbiają gotowane na mleku (takim krowim, zwykłym, które wprowadziłam w wakacje) kaszki naturalne - mannę i jaglankę. Bardzo mnie to cieszy :) Iiiiiiiiii.... kochają tran! Cóż, nie chwaląc się, mam najlepsze dzieci na świecie ;) Pieść pochwalną na temat męża następnym razem stworzę.

A oto i oni, na wczorajszym spacerze w pięknym Parku Zdrojowym w Konstancinie:


Minął rok

Update po ponad 2 miesiącach - publikuę stary, napoczęty i nie skończony post, bo szkoda byłoby go skasować.


Blogerka ze mnie żadna :) tyle się dzieje, a ja nic nie piszę od ponad miesiąca!

Co najważniejsze - Smoki skończyły rok, ponad miesiąc temu. Przyjechałam tu miesiąc temu na ich pierwsze urodziny. Bałam się, bo nie widzieliśmy się prawie tydzień, bałam się jak zareagują. Reakcja była piękna jak na roczniaki :)
Na urodziny przywieźliśmy serniczek wyrobu Babci J. - poszedł jak woda. Zabawek nie kupiliśmy, ale rzeczywiście nie były potrzebne.
Koralik chodził, ale jeszcze dość nieporadnie, Tygrys zasuwał szybko do przodu choć jeszcze w takiej dziwacznej pozycji - szeroko nogi, ręce w górze dla utrzymania równowagi. Teraz Tygrys biega jak szalony, wchodzi gdzie chce, nie traci równowagi, jest bardzo pewny siebie. Koralik jeszcze czasem spada na cztery łapki, ale próbuje nadrobić zaległości.

Nie będę ukrywała, że piszę ten post dla upamiętnienia wyjątkowości głównie jednego z moich synów. Tygrys robi takie rzeczy, że sama nie mogę w to uwierzyć i pękam z dumy (a troszkę się trzęsę z obaw...).

Mówi - mama, tata, baba, dziadzia (tak dokładnie to wymawia), ciocia, daj, brum brum (różne środki komunikacji), kaki (ptaki), kok (kot, pies), pam (lampa), pami (świeci się, światelko), papa, dada (wyjście na dwór), cień(cień - przy czym wie, czym ten cień jest i kiedy można go zastać), aaa (spać), bam, mniam-mniam, myju, tany-tany. Ponadto odpowiedniki słów: balkon, balon, piłka, banan, kaszka, okulary... ale używa też odmiany - rzeczy, które do mnie należą nazywa "mami". Nie wszystko wymieniłam, ale zasób słów ma taki, że potrafi zakomunikować prawie wszystko, jak nie słowami to gestami. Mam wrażenie, że codziennie uczy się przynajmniej jednego słowa.
Jest też dość posłuszny - jak proszę, żeby się położył na przenośnym przewijaku (jak jesteśmy w terenie) to się kładzie i grzecznie pozwala sobie zmienić pieluszkę. W ogóle potrafi powiedzieć, że ma kupę i trzeba go przebrać! Rozmowa z nim jest już naprawdę sensowna i dająca poczucie zrozumienia. Przy tym wszystkim jest niesamowitym obserwatorem, bardzo chętnie naśladuje dorosłych - śmieje się, kiedy inni się śmieją, czesze się szczotką...
Od zawsze miałam podejrzenia, że będzie bardzo podobny do swojego dziadka, mojego ojca, i coraz bardziej jestem o tym przekonana. Uwielbia porządek - metodycznie zjada posiłki, które dostaje w rączki, czasem zabiera się za sprzątanie zabawek i robi to super dokładnie. Jak rozleje wodę potrafi ją wytrzeć do sucha. Jest małym siłaczem, uwielbia nosić różne ciężary. I ciągle się śmieje :)