czwartek, 11 grudnia 2014

Przegląd stanu Smoków na grudzień 2014

Chłopcy niedługo skończą 1,5 roku. 18 miesięcy lada moment będzie za nami i teraz nie wiem, kiedy to zleciało. Opisanie ich nie będzie tak proste jak rok, czy nawet pół roku temu. Teraz są to młodzieńcy o bardzo już skomplikowanych charakterkach, indywidualności w pełnym tego słowa znaczeniu.
Ale biorąc pod uwagę cel istnienia tego bloga powinnam skupić się na mowie.
Początkowo wydawało się nam wszystkim, że Tygrys bardzo jest do przodu w temacie komunikacji werbalnej, że dużo mówi i rozumie więcej niż dzieci w jego wieku. Koralik za to głównie powtarzał to, czego nauczył się jego brat. W pewnym momencie zaczęłam obserwować coś, co przypominało legendarną "tajemną mowę bliźniąt" - chłopcy używali przedziwnych słów na określenie jakichś przedmiotów (np. zegar nazywają nadal "gęgą") a ja zastanawiałam się tylko jak oni doszli do tego, że obaj używają takiego dziwacznego słowa, jak to ustalili? Teraz sprawa wygląda nieco inaczej, bo Koralik ujawnił, że potrafi dużo lepiej wymawiać nowe słowa i dużo chętniej próbuje naśladować co do niego mówimy. Tygrys nadal jest bardziej zaangażowany w interakcję, nadal mam wrażenie że troszkę więcej rozumie, ale czasem wydaje mi się, że wstydzi się spróbować powiedzieć jakieś nowe słowo (choć podobno dzieci się nie wstydzą, wstyd to zachowanie społeczne nabyte z wiekiem?).
Koralik jest zupełnie zafiksowany na punkcie samochodów - najchętniej nimi się bawi, o autach czyta książki, uwielbia gazety w których jest dużo zdjęć aut. Tygrys nie przejawia specjalnych zainteresowań poza uwielbieniem dla jedzenia (już mi go żal, bo wiem chyba jaka przyszłość go czeka....).
Każdy kolejny dzień jest przygodą mając dwóch takich jak Smoki :)
Myślałam o spisaniu słów, których potrafią aktualnie użyć, ale chyba jednak ich słowniki są zbyt bogate. Ciekawe jednak jest to, że od jakiegoś czasu zaczynają tworzyć proste zdania, np. nie ma taty, brumbrum jadą, kaka stoi, kotek mniammniam. Rozczulające jest zaangażowanie, z jakim wypowiadają te zdania, jakby czuli moc, którą zdobywają razem z umiejętnością komunikowania się. Drugą niesamowitą rzeczą jest fakt, że dzieci zupełnie naturalnie i bez jakichś etapów pośrednich, płynnie  równolegle z nowym słownictwem uczą się gramatyki! Takie małe bąble odmieniają słowo mama w zależności od sytuacji: nie ma mamy, mamo mamo (wołanie), mama (jak wchodzę do pokoju), mami (jak chcą się poprzytulać). W ten sposób używają też innych słów i najzabawniej chyba wychodzi to z brumbrumem - są brumbrumi w l.mn., nie ma brumbruma, i dość zagadkowe słowo "brumbruminiu", które...chyba jest zdrobnieniem?
Nadal najważniejszą zabawą, przyjemnością i narzędziem poznawania świata są książeczki. Mamy ich więcej niż zabawek, osobny kosz w pokoju, osobny w kuchni, oddzielna kolekcja w sypialni i u babci. Chłopcy domagają się czytania kilka razy dziennie a najbardziej lubią taki sposób czytania, który ich angażuje - w pokazywanie, nazywanie, uzupełnianie opowieści. Prześcigają się w tych zabawach, wspólnie wykrzykują ulubione zdania, pokazują paluszkami szczegóły i szczególiki, wynajdują ciągle nowe ciekawostki w obrazkach, odpowiadają na pytania.

Za tydzień zaczynamy świętowanie - Tata przyjeżdża na ponad dwa tygodnie, udekorujemy mieszkanie światełkami i postawimy choinkę (mam już plan awaryjny na wystawianie jej na balkon, w razie zbyt agresywnego uwielbienia dla jej powabu :) ). Bardzo jestem ciekawa, jak Smoki zareagują na te wszystkie atrakcje.

Tymczasem... borem lasem, idę spać bo pobudka o 7 rano... mamoooooo, mamooooo ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz