czwartek, 5 marca 2015

Prawie 2 lata

Chłopcy skończyli 20 miesięcy jakiś czas temu. Nie wyobrażałam sobie wcześniej, że dzieci w tym wieku są tak kumate. Smoki gadają jak szalone. Znają tyle słów, że nie nadążam. Znają wszystkie zwierzątka ze wszystkich książeczek, wszystkie pojazdy, imiona wszystkich aut z Aut i postaci z Kubusia Puchatka. Tygrys znalazł słowo na nazywanie siebie - Imi. Odmienia to w najdziwniejsze sposoby, ale z zachowanie zasad gramatyki. Ostatnio Tata nauczył ich liczyć do pięciu i to jest aktualnie ich ulubione zajęcie - liczenie wszystkiego w okolicy. Przy czym nóg i rąk zazwyczaj mają trzy ;) Spędzanie czasu z nimi teraz nie wymaga wysiłku, zajmują się raczej sobą  ja mogę czytać gazety do czasu, kiedy się zmęczą i potrzebują mojej uwagi - wtedy czytamy książeczki, przytulamy się. Ale widzę, że kiedy zejdę do poziomu dywanowego i wyjmę klocki, to jestem centrum ich wszechświata :) Staram się robić to jak najczęściej. Zresztą - nie mam nic innego do zrobienia - zabawa z dziećmi to moja aktualna praca.
Mam ciągle sporo dylematów, np. czy powinnam ich ciągle karmić, czy już przyuczać do jedzenia samodzielnego... ale mamy w sumie tak mało czasu w ciągu dnia na wszystkie zajęcia, a posiłki i tak zajmują dużo czasu. Jesli karmię ich ja, to zajmuje nam to przynajmniej pół godziny na każdy posiłek. W każdym razie wiem na pewno, że zjadają zdrowe i pełne posiłki, jeśli sama wepchnę im je w pyszczki. Powtarzam sobie, że jeszcze mamy czas, na wiele różnych rzeczy, na samodzielne jedzenie też, Ale prawda jest taka, że boję się tej ich samodzielności. Boję się zamartwiania, że nie zjedli wystarczająco dużo, wystarczająco zdrowo. Więc na razie odpuszczam.
Zamówiłam dwa zestawy lego duplo, bo na razie mamy jeden i jest jedną z najfajniejszych zabawek w domu. Tygrys potrafi długimi minutami bawić się tymi kilkoma klockami z takim zacięciem, że jestm pełna podziwu. Biorąc pod uwagę, że nawet pedagodzy i logopedzi polecają te klocki jako rozwijające różne zmysły, cieszę się, że chłopcy je lubią.
Aktualnie walczymy z choróbskiem. Chłopcy dzielnie znoszą katary i kaszle, jesteśmy po terapii antybiotykiem i tylko kiepsko, że Koraliczek nie może się pozbyć kaszlu. Jutro znów musimy iść do lekarza, bo kaszle fatalnie.
Z anegdotek tylko przytoczę teraz to, jak obaj nazywaja samoloty - Tygrys mówi "ajap" a Koralik "japajapem".
MUszę się postarać więcej pisać, bo chwile tak szybko umykają a chłopcy tak szybko rosną...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz