czwartek, 4 kwietnia 2013

Karoca

Jak tylko dowiedziałam się, że mam w brzuch dwa Bąble zaczęłam poczytywać o specjalistycznym wyposażeniu dla bliźniąt - wózkach, łóżeczkach i innych gadżetach koniecznych albo tylko pomocnych w naszej sytuacji. Największym, najdroższym i jednym z najważniejszych elementów wyprawki jest na pewno wózek. Nie ma wielkiego wyboru w tym temacie i sporym felerem jest brak tych wózków w sklepach, przez co nie można sobie pooglądać i przetestować. Jedyne wyjście to łowić na ulicy ludzi z podwójnymi wózkami i prosić o możliwość obejrzenia (nie udało mi się ani razu osobiście spotkać kogoś z takim wózkiem, może ze względu na porę roku i moją niechęć do wychodzenia ;) ), albo zdać się na opinie w internecie. Na początku myślałam o wózku szerokim, w którym dzieci leżą obok siebie. Wyobrażałam sobie, że tak będzie najprzyjemniej mi - oglądać obie buźki jednocześnie, jak i dzieciakom. Poczytałam i okazało się, że dzieci szybko wyrastają z takich wózków, szybko jest im ciasno, a nam przecież spora część spacerów wózkowych przypadnie na jesień i zimę, kiedy dodatkowo trzeba dzieci ciepło ubrać. Ponadto podobno jednak ciężko się prowadzą takie wózki. No więc pozostała nam druga opcja - jeden za drugim. Tu propozycji jest kilka i większość takich uniwersalnych, tzn że na jednym stelażu można zamontować nosidełko, gondolę, a później spacerówkę. Bałam się takiego rozwiązania, bałam się, że taki długi wózek to będzie masakra użytkowa, że ciężko będzie go prowadzić, wejść z nim gdziekolwiek, włożyć do samochodu a co najgorsze - że dzieci będą się kopać jak podrosną, albo ten siedzący z tyłu będzie kopał plecy tego przed sobą, albo siedząc naprzeciw siebie będą kopać się nawzajem.
Wózków tego typu jest sporo na rynku, są w różnych cenach i odpowiedniej do niej jakości (podobno). Po długich poszukiwaniach uparłam się na wózek ABC Design ZOOM - jeden z droższych na rynku, ale przeczytałam kilka dobrych i chyba wiarygodnych recenzji. Jako, że te wózki są potwornie drogie postanowiliśmy poszukać wersji używanej, co znów nie jest takie łatwe. Nie często się zdarzają się oferty na ten konkretny model, a jeszcze rzadko jest możliwość obejrzenia takiego wózka (zazwyczaj oferty są z daleka), trzeba się opierać na zdjęciach, stopień zniszczenia pozostaje więc nie do końca znany, a tu jeszcze  chciałabym, żeby nie był może w żarówiasto pomarańczowym kolorze, ani tez czarny, bo te czarne wyglądają jak małe trumienki... po dość długich poszukiwaniach udało się. W zeszłym tygodniu pojechaliśmy ponad 100 km za miasto, żeby odebrać naszą zdobycz. Przemili ludzie, którzy go sprzedawali byli pierwszymi właścicielami i jako, że mieszkają w domu z ogrodem nie mieli najwyraźniej potrzeby odbywać długich spacerów więc wózek jest praktycznie jak nowy. Po przywiezieniu do domu zrobiliśmy próbę generalną - pojeździliśmy po pokojach, przetestowaliśmy wszystkie opcje ustawień i nasz zachwyt jeszcze wzrósł :) Mamy jeszcze trochę czasu, więc na razie wózek wylądował w workach i został schowany (co nie było łatwe, bo miejsca zajmuje sporo...). Czuję się jak dziecko, które dostało nową zabawkę, ale nie może jeszcze jej używać :D W każdym razie jak tylko będę mogła już go przetestować w praktyce napiszę recenzję, mam nadzieję, że ciągle pełną zachwytu ;)
Taki o - oliwkowo kremowy... :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz