wtorek, 25 lutego 2014

Łez wzruszenia ciąg dalszy

Kiedyś przestaniemy tak ciągle płakać z radości, ale póki co... ;)
Wczoraj Mąż wrócił do domu i, nie zdejmując butów ani kurtki, zawołał do chłopaków, żeby przyszli do niego. A oni poszli do Taty na jego prośbę! Normalnie oboje mieliśmy łzy w oczach :)
Dziś natomiast Koralik zaczął mówić mama! Wczoraj mówił baba, a dziś mama - szybko mu to idzie ;) Jeszcze to nie jest skierowane do mnie, ale myślę, że lada moment - chyba już zauważył, jak mnie to porusza, a przecież jest wieku małego manipulatora, więc każdy sposób się nada, żeby poujeżdżać matkę.
Za to Tygrys dziś zadał mi pytanie "co to", co prawda bez słów a tylko odpowiednio intonując głosikiem, ale nie miałam wątpliwości, o co chodzi, a chodziło o pytanie o cień, jaki rzucaliśmy na szafę, oświetlało nas słoneczko a my się ubieraliśmy na spacer, więc ten cień ładnie tańczył na ścianie i mój syn zainteresował się i zapytał - co to? Odpowiedziałam mu: cień, a on spróbował powtórzyć.
Dla tych, którzy tu zabłądzą i to przeczytają jedna ważna informacja - jest szansa i jest potencjał, bo ja zaczęłam mówić mając 9 miesięcy :) Czekam z niecierpliwością i ciekawością na to, co będzie dalej... :)

Dziś chłopaki zaczęli zwiedzać mieszkanie - powoli poszerzają terytorium zdobyte, Koralik wyszedł dziś nawet na przedpokój.Tygrys za to dobrych kilkanaście minut grał ze mną w piłkę i wychodziło mu to świetnie.

I taka oto dumna idę spać, z nadzieją, że dziś znów będzie cudownie i będą spali do rana...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz