środa, 19 lutego 2014

jak burza idziemy

hehehee.... to śmiech z okazji tego ostatniego postanowienia o częstszym pisaniu... przyznam, że jestem ostatnio jakoś... zjebana! słowo zmęczona nie oddaje mojego wieczornego samopoczucia :) Ale w sumie trudno się dziwić. Tak bardzo walczę o chwilę czasu dla siebie, że po uśpieniu Smoków staram się robić wszystko (a wychodzi raczej "nic") i zajmuje mi to całe wieczory aż do późnych godzin, więc codziennie kładę się spać ok 1 w nocy. A pobudki mamy coraz wcześniej, coraz częściej ok 6 rano. Smoki, co prawda, coraz bardziej samodzielne i mniej absorbujące, ale jednak - tyrka po 12 godzin na dobę. Co najważniejsze - nadal wstaję w nocy kilka, kilkanaście razy. Połowa moich zrywek jest niepotrzebna, chcę tylko w miarę możliwości, zapobiec lamentom jednego, zanim obudzi drugiego, więc zrywam się na każde westchnięcie. Jeśli już o tym wspominam - ostatnio mój Mąż zaproponował, żebym na dwie weekendowe noce przeniosła się do pokoju na kanapę, z okazji sesji i egzaminów, żebym się wyspała i takie tam. Muszę się pochwalić, że mam najlepszego męża na świecie! Nie dość, że od tamtego czasu już 2 weekendy tak spędziłam, to jeszcze muszę przyznać, że naprawdę dał radę :)
Przyznam też, że początek tego posta powstał jakieś 2 czy 3 tygodnie temu - tak bardzo nie mogę się zebrać do pisania... ale od tego czasu chyba nie za wiele się zmieniło. Ciągle jestem zmęczona, choć zdarzają się dni, że całkiem nieźle się czuję. Głównie dlatego, że od kilku dni Tygrys przesypia prawie całą noc bez kwękania, więc wstaję tylko do Koralika. Zmiana ta chyba wynika z tego, że przeniosłam chłopakom kaszę z bardzo późnego wieczora na czas po kąpieli. Teraz zjadają tę kaszę ok 20:00 i idą spać, budzą się ok 2 i potem ok 5 rano na troszkę mleczka, i to wszystko :)
Ostatnio nawet przeszedł mi ten wstrętny kryzys. Chłopcy są strasznie pocieszni i tak dużo się uczą! Radosnym rechotem reagują na powrót Taty do domu, nieudolnie, ale turlają piłeczkę do mnie, czytają książki (sic!), dziś Tygrys nauczył się podawać mi paluszek... to takie wzruszające :) Nauczyłam się nowej piosenki, z pokazywaniem, i mamy niezłą zabawę ;) Zęby męczą nas wszystkich, ale nie wydaje się, żeby miały wyjść w najbliższym czasie... ciekawe jak długo to jeszcze potrwa...

Na razie idę spać - kończenie tego posta było jakieś niewygodne.

Jeszcze na zakończenie - czuję wiosnę i nową energię, chyba znudziłam się aktualnym stanem.... tęsknię za jakąś pracą - ratunku!!! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz