wtorek, 12 lutego 2013

Spokojniej

Wczoraj byłam na pierwszej wizycie u nowej Pani Dr, która ma już do końca prowadzić moją ciążę, jest fachowcem od bliźniaków i innych patologii. Miałam oczywiście plan, żeby zadać jej mnóstwo pytań, rozwiać wszelkie wątpliwości i niepokoje. Lekarze, nawet Ci bardzo sympatyczni i uważni, mają w sobie zazwyczaj pewien rodzaj... nie wiem jak to nazwać... rutyną? Myślę, że jest to wynik doświadczenia a nie jakiejś znieczulicy, w każdym razie mnie to zawsze zbija z tropu i w efekcie zapominam o tych przygotowanych pytaniach albo wydają mi się zbyt głupie, żeby je zadać. Tym razem było podobnie, tym bardziej, że towarzyszyli nam studenci (uroki wizyty w szpitalu...). Jednak wyszłam stamtąd uspokojona nieco. Pani Dr oceniła ciążę jako wzorcową na tym etapie, wyniki znów doskonałe. Udało mi się zapytać o dwie najważniejsze chyba rzeczy - termin porodu i te skurcze. Co do pierwszego to - tak jak przypuszczałam - za wcześnie na ustalanie czegokolwiek, na tę chwilę trzymamy się terminu "standardowego", czyli połowa lipca, ale wspomniała, że najważniejsze, żeby było to po 34 tygodniu (czyli może być 6 tygodni wcześniej!). Na razie jeszcze nie ma się czym przejmować (jasne... łatwo powiedzieć...). Druga rzecz, bardziej na czasie, to wspomniane skurcze. Co prawda Pani Dr nie użyła żadnej mądrej nazwy ani nie wgłębiała się w moje odczucia, ale zapytała jak często mi się one zdarzają, a gdy odpowiedziałam "czasem 2-3 razy w ciągu doby" - uśmiechnęła się i zapowiedziała, że takie rzeczy to jej w ogóle nie interesują i byłoby czym się martwić, gdyby pojawiały się kilka razy na godzinę. Ufff.... Mimo obecności studentów - odważyłam się zapytać o "konsystencje" mojego brzucha i dowiedziałam się, że też jest ok :) Dostałam tylko jeden przykaz - nie ściskać, nie macać, nie drażnić brzucha za bardzo, bo to powoduje skurcze. Niech sobie rośnie w spokoju. Tak też właśnie, nie drażniąc brzucha, wyluzowana i uspokojona czuję się coraz lepiej, może nadejdzie wreszcie ta oczekiwana energia drugo-trymestrowa i świat zacznie być ciekawszy? Dziś rano czułam się wspaniale (południowe słońce na pewno się przyczyniło), nawet pomyślałam, że czuję się jakbym wcale nie była w ciąży, snułam szalone plany sprzątania całego mieszkania, ale najpierw wybrałam się na basen i teraz przyznam, że marzę o drzemce... może po niej coś jeszcze uda mi się zrobić ;) Niektórzy mnie straszą, że na następne drzemki będę mogła sobie pozwolić dopiero na emeryturze, więc muszę korzystać póki czas :D. Suwaczek z babyboom.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz