wtorek, 24 grudnia 2013

6

Jutro moje Smoki kończą pół roku życia na tym padole. Osiągnięcia do tego czasu mają zacne :)
Obaj potrafią się już kręcić w kółko, pełzać w tył, nie mówię o akcji "pływanie" czy też raczej według nas - lot Ironmena ;) Umieją też przekręcić się z pleców na brzuch i przypuszczam, że w tę drugą stronę też, ale częściej jednak mają potrzebę z pleców na brzuch ...albo raczej ja tę potrzebę u nich wywołuję... W sumie troszkę mnie przestraszyła ta neurolożka twierdząc, że w wieku 5 miesięcy muszą to wszystko umieć, a nie umieli więc zaczęłam z nimi dość intensywnie ćwiczyć a teraz nie wiem, czy te ich osiągnięcia to efekt mojej pracy, czy po prostu sami doszli do właściwego etapu i już. Tak czy inaczej jestem bardzo dumna, chłopcy teraz ciężko ćwiczą podnoszenie pupek do góry i poruszanie się w przód. Są z dnia na dzień bardziej kontaktowi i chłoną wszystko co nowe. W szkole pokazano mi taką wyjątkowo głupawą piosenkę, w której w kółko śpiewa się "tak, tak tak, nie, nie, nie, moja głowa kiwa się" jednocześnie ruszając głową do słów - jest to ulubiona piosenka moich dzieci, kiedy to śpiewam widzę, jak ich języczki poruszają się próbując naśladować to co robię :) Podobno ta piosenka uczy pierwszej sensownej komunikacji - mówienia tak i nie.. zobaczymy ;) Jedno jest pewne - każda nowa sytuacja budzi ich ciekawość, chwilowo niczego i nikogo się nie boją, pożerają otaczający ich świat wszystkimi zmysłami.
Najnowszą rewelacją jest ząb - jeden, jak tradycja nakazuje jest to dolna jedynka, lewa. Zaskoczeniem dla wszystkich natomiast jest to, że jest to ząb Koralika! :) Ciągle uważaliśmy, że troszkę później się ogólnie rozwija, ale to nie prawda - on się rozwija tylko inaczej niż Tygrys, albo raczej każdy z nich ma swoje tempo, do kolejnych etapów dochodzą w różnym czasie, raz jeden jest troszkę z przodu a raz drugi. Zaskoczył nas ten ząb, tak bezobjawowo w sumie się pojawił. Mam nadzieję, że tak też będzie z pozostałymi :)
Dziś wigilia, wróciliśmy z kolacji u teściów, gdzie dzieciaki dały popis nowych umiejętności, tryskały humorem i w ogóle dawały powody do dumy. Teraz, póki co grzecznie śpią a my poddajemy się słodkiej rozpuście - porto, lody, czekoladki i masaż (dostałam od męża kosmiczną matę masującą) a po nocnej kaszy może nawet małe tet-a-tet? (skończyłam karmić i wróciły już wszelkie chęci, pragnienia, świat znów pachnie jak powinien ;) ).
Nie wierzę, ale lubię te święta, nawet jeśli chodzi głównie o tę jego konsumpcyjną otoczkę, bo przecież kto w dzisiejszym świecie ma czas na chwile refleksji...? Tak czy siak - świat na chwilkę zwolnił i mnie się to podoba!
Wesołych!

1 komentarz:

  1. Witaj. Widze ze pomimo ze masz male twins udaje ci sie blogowac.
    Zapraszam cie do grupy na Facebooku " Bliżniacze i Multi Mamy blogują :-)
    https://www.facebook.com/groups/580343468718577/

    OdpowiedzUsuń