środa, 14 maja 2014

idziemy jak burze dwie

Trudno jest się z tym pogodzić, ale chyba rzeczywiście tak jest. Według bardzo ciekawej książki "Rozwój bliźniąt w ciągu życia" nie jesteśmy w stanie przyspieszyć rozwoju swoich dzieci. Możemy je stymulować, pokazywać im świat i go nazywać, jednak do końca pierwszego roku, niewiele możemy zrobić, żeby coś przyspieszyć. Dzieci osiągają tylko te sprawności, na które aktualnie są gotowe - fizycznie i psychicznie.
Bardzo mądra i znana dr Stecko, logopeda z ogromnym doświadczeniem, pisze w jednej ze swoich książek:
1.    Rozwój każdej funkcji, a więc i mowy, trwa od poczęcia,
2.    Po urodzeniu rozwój dziecka jest ciągły, chociaż przebiega skokami,
3.    Każda sprawność zależy od dojrzałości i gotowości układu nerwowego do jej nauczenia się (pojawienie się funkcji przed dojrzałością do niej układu nerwowego jest niemożliwe).
4.    Każde dziecko w tej samej kolejności przechodzi przez wszystkie etapy rozwoju, jednakże w różnym tempie (różnym wieku) i często obserwuje się dysharmonię między funkcjami.

Obserwuję to od dłuższego czasu i chyba muszę potwierdzić. Mimo, że staram się stymulować moich synów jednakowo, pokazywać im te same rzeczy i spędzać z nimi jak najwięcej czasu to jeden jest nadprzeciętnie rozwinięty, drugi natomiast kilka kroków za nim. Ale przychodzi taki dzień, kiedy Koralik dogania Tygrysa i wtedy jest absolutnie cudownie, a radość niesamowitą mamy wszyscy, cała nasza czwórka :)
Dziś rano, przy śniadaniu, Koraliczek wreszcie zaklaskał, zrobił kosi kosi, brawo brawo. Co ciekawe, Tygrys ucieszył się z tego faktu równie bardzo jak ja i sam zainteresowany. Przez dobrą minutę biliśmy brawo wszyscy razem (ja oczywiście zalana łzami wzruszenia). Potem wypuściłam chłopaków na plac zabaw a sama ogarniałam po śniadaniu, zawsze w takim wypadku zaglądam co chwilkę do nich, ale tak, żeby mnie nie widzieli. Więc zaglądam i co widzę???? Smoki graja w piłę! A mądre książki mówię, że dzieci w tym wieku nie bawią się "z" tylko "obok" innych dzieci. A tu nie - wyraźnie jeden rzucał albo podawał piłkę a drugi ją odrzucał, albo oddawał, a jak im uciekła to biegli do niej razem i kontynuowali :) Przesłodkie :)
Kolejną przefantastyczną akcją jest to ich mizianie się, przytulanie do siebie nawzajem. Dziś robili sobie "noski noski"!
Tygrys za to doskonali swoje umiejętności - walczy z najmniejszym z kółek nakładanych na pałąk (nota bene - jedna z najlepszych zabawek, kupiona w supermarkecie za 6 zeta). Podchodzi do sprawy bardzo ambitnie z dużą precyzją. A ponadto chyba na serio zaczyna chodzić -  dziś przeszedł 3 kroki od kanapy do mnie, to już poważna sprawa. Zaraz postaram się to sfilmować.
Co do różnic w ich rozwoju to...nie pozostaje nam nic innego, jak czekać i nie wariować :)

Teraz Smoki pięknie drzemią więc ja biegnę ogarnąć się przed resztą ekscytującego dnia.
Jak dobrze być mamą, jak dobrze być mamą dwóch Smoków!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz