czwartek, 5 września 2013

Emocje matkowe

Miałam napisać o uczuciach matczynych, ale dziś znów brak mi czasu... Tyle napiszę, że czasem te emocje się we mnie nie mieszczą, muszę bardzo uważać, żeby nie wypływały ze mnie wodotryskami łez z byle powodu.
Miłość do dzieci jest zupełnie obezwładniająca i składa się z tylu innych uczuć - troski, strachu o ich zdrowie, samopoczucie, przyszłość, rozczulenia każdym ich uśmiechem ale też każdym westchnięciem zadowolenia przy karmieniu, chrapnięciem przez sen... Jest to miłość nie podobna do żadnej innej - ani tej do rodziców, do rodzeństwa, ani tej do męża. Tyle niesamowitej radości, takiej rozpychającej od wewnątrz, a czasem smutku, przygniatającego i strachu paraliżującego.
Czasem będąc z dziećmi mam tak zupełnie dosyć, jestem zmęczona, zniechęcona, znudzona tym ciągłym uspokajaniem, lulaniem, karmieniem. Jak tylko mam możliwość od nich chwilę odpocząć zaraz zaczynam strasznie tęsknić i mam łzy na czubku nosa na każdą myśl o nich. Przy jednym karmieniu czuję euforyczne uniesienia, żeby przy kolejnym prawie płakać w depresyjnych klimatach. Temat karmienia piersią to w ogóle osobna kwestia, którą bedę chciała krótko opisać.
No i oczywiście przeogromna duma z każdej nowej umiejętności moich dzieci. Pierwsze uśmiechy mam ciągle przed oczyma, za każdym razem, kiedy wyciągają łapki bliżej zabawek, pękam z zadowolenia i najchętniej opowiadałabym o tym wydarzeniu każdemu napotkanemu człowiekowi, każde kolejne "agu" jest jak poemat! :)

Nie napisałam nic wartościowego ani odkrywczego... każda matka wie, co czuję. Jedno jest dla mnie zadziwiające zupełnie - co dzień mam wrażenie, że kocham moje dzieci bardziej niż dnia poprzedniego i co dzień nie mogę uwierzyć, że można je kochać jeszcze bardziej.

2 komentarze:

  1. Jak to czytam, wszystko mi się przypomina. Tez tak mialam .... :)
    Przyjmij spóźnione gratulacje!
    I sił życzę!

    OdpowiedzUsuń