środa, 15 stycznia 2014

Co tam, Pani, u dwojaków?

a no w sumie nic specjalnego. Przyzwyczaili się do nowych warunków i zaczęli zachowywać normalnie - w miarę normalnie spać, jeść to nigdy nie przestali i nadal świetnie im to wychodzi. Aktualnie wciągają 2 posiłki łyżeczką - śniadanie nr 2 o 11:00 i obiadek o 17:00, reszta to mleko i kasza-beton przed snem. Dnie spędzają na ujeżdżaniu mnie, babci i dziadka a w porywach nawet prababci. Teraz Koralik wszedł w fazę bounce'owania i coraz mniej podoba się mu leżenie, za to Tygrys wszedł na wyższy poziom komunikacji i próbuje ze wszystkich sił czworakować - na razie przy pomocy twarzy.... -.-
W weekend wracamy do domu. Jak zwykle właśnie teraz się zaaklimatyzowaliśmy, własnie teraz zaczyna nam być tu naprawdę dobrze i zaraz mamy się pakować. Trochę się boję (znów jak zwykle) powrotu do rzeczywistości w formie ja plus oni dwaj.
A oni dwaj oszaleli. Nauczyli się, że pisk i krzyk przynosi efekt - zainteresowanie, wzięcie na ręce, inne atrakcje. Będą musieli o tym zapomnieć po powrocie do domu.

Nie wiem, czy już o tym pisałam... Gdybym, miała jedno dziecko, nie wypuszczałabym go z rąk. Ciągłe bym je tuliła, ściskała, przytulała, spałabym z nim i chodziła wszędzie.
Strasznie mi przykro, że z dwójką jestem tak ograniczona... ale ani przez chwilę nie żałuję, że jest ich dwóch, a każdy z nich jest tak wspaniały!!!

dobranoc

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz