poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rytm na 6.

Chciałam sobie zapisywać jakie zwyczaje mamy na kolejnych etapach i nie pamiętam, czy robiłam to wcześniej - muszę poprzeglądać te swoje posty kiedyś... W każdym razie aktualny nasz plan dnia, w 6. miesiącu życia Smoków, wygląda następująco:
ok. 7:30 pobudka. W domu zazwyczaj chłopcy bawią się jeszcze przez chwilkę sami w łóżeczkach a ja się trochę ogarniam i przenosimy się do pokoju gdzie mamy matę, bujaki, krzesełka i zabawki. Tam bawimy się i ok 9:30 księciunie padają na pierwszą drzemkę, wcześniej wypijając mleczko (ok. 90 ml).
Budzą się zazwyczaj po 40 minutach i działamy dalej - mata, potem przewijanie a więc trochę zabawy w sypialni, powrót do pokoju i tak do 11.30 kiedy to jest czas na większe śniadanko - kasza, wcześniej w butelce a od niedawna łyżeczką. Po tym śniadanku staram się namówić ich na chwilkę słuchania mojego czytania i dalej turlamy się, to tu.. to tam... przebieramy z piżam, czasem jeszcze jedna drzemka, czasem drzemie tylko Koralik. Tak dochodzimy do 13.00, kiedy to jest czas szykowania się na spacer. Spacer może zacząć się o dowolnej porze - troszkę wcześniej lub później, w zależności od pogody, nastrojów itd. ale ważne jest to, żeby nie skończył się przed 16.
Po spacerze jest obiadek, deserek i troszkę mleczka na popicie, na tym paliwie jedziemy do pierwszej kolacji, która jest między 19 a 20, po kąpieli, przed spaniem. Czas ten dłuży się niemiłosiernie, dzieciaki są już zmęczone całym dniem, znudzone, ja też zmęczona i znudzona - męczymy się cierpliwie czekając jak na zbawienie na wybicie godziny 19, kiedy to zaczynamy przygotowania do wieczornych rytuałów. Ta pierwsza kolacja to 180 ml mleczka, potem, ok 22 mamy drugą kolację - 180 ml mleczka z sinlakiem, co niektóre mamy nazywają "betonem" i co pozwala Smokom dotrwać do godziny 4 - 5 rano, czasem nawet bez pobudek w międzyczasie! A jeśli pobudka to mleczko, chociaż ostatnio zamieniam je na wodę, żeby kolejny posiłek był jednak dopiero o tej czwartej rano. Potem koło 6. chcą się troszkę napić więc znów mleczko, powoli zamieniane na wodę.
Podsumowując:
6:00 - ok 60 ml mleczka
9:00 - ok. 90 ml mleczka
11:00 - ok 120 kaszy
16:00 - obiadek i ok 60 ml mleczka
19:00 - 180 ml mleczka
22:00 - 180 ml mleczka + sinlac
2:00 - 60 ml mleczka (teraz woda)
4:00 - 120 ml mleczka

dobra, dobra, może to i śmieszne, że tak szczegółowo to piszę, ale dla mnie to ważne i wreszcie sobie porządkuję. Nie jest to blog lajfstajlowy ani jakiś tam inny modny tylko moje zapiski matki i studentki :)
No i z tego wynika, że trochę za dużo tego mleczka i skuteczniej muszę przestawiać ich na wodę i w ogóle oduczać tych przegryzek mleczkowych.
Cóż - to jest rytm, który poniekąd moi synowie wypracowali sobie sami. To jest rytm, który lada moment pewnie straci na aktualności, bo przecież teraz wszystko zmienia się z taką częstotliwością, że nie nadążam! :)
Tymczasem - Tygrys nie śpi... zrobił kupę o północy i zebrało mu się na śpiewy, wyje tym zachrypniętym głosikiem i wygląda, jakby nie zamierzał wcale spać. Wykończyć się można zupełnie... Jutro koniecznie do lekarza.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz